niedziela, 30 stycznia 2011

Puzzle poznania - o złożoności wszechświata.

Świat ze swoim multiuniwersum wzajemnych powiązań, wydaje się być zbyt skomplikowany, jak na możliwości ludzkiego umysły. Złożoność problemów relacji, a nawet sama jego geneza sprawia, że wszechświat wydaje nam się obcy i zły, choć sami niezaprzeczalnie jesteśmy jego częścią.

Od zamierzchłych lat poznajemy go w wycinkach i to głównie mieszczących się w bardzo wąskim paśmie naszej ograniczonej percepcji, w jaką wyposażyła nasz natura i którą  poszerzamy odrobinę dostępnymi technologiami. Na domiar złego  nasze umysły mają naturalną tendencję do upraszczania, do gromadzenia danych w postaci symbolicznej i posługiwania się porównaniami do dostępnych i wyuczonych wzorców, co utrudnia jeszcze bardziej dostrzeganie wzajemnych  relacji, jakie zachodzą między z pozoru odmiennymi zjawiskami we wszechświecie zarówno w skali makro jaki i mikro. Kiedyś wydawało się, że już zrozumieliśmy podstawowe zasady rządzące naszym wszechświatem: liniowy upływ czasu, zasada przyczynowości, geocentryzm itp. A tu masz ci los -dzięki zdobyczom technologii, udało nam się poszerzyć horyzonty. Cały dotychczasowy, sposób postrzegania świata diabli wzięli: a to ziemia zaczęła kręcić się w okół słońca,  a to czas przestał płynąć wszędzie tak samo, a na dodatek  konsekwencje teorii kwantowych, które zachwiały fundamentami naszego rozumowania - stanęły w sprzeczności z logiczną jak się dotychczas wydawało regułą "jest przyczyna, to jest skutek". Takie wywrotowe "rewolucje" w nauce, wcale nie świadczą o jej słabości. Wręcz przeciwnie są dowodem na to, że nauka to nie czyjeś widzi mi się, ale skuteczne narzędzie poznania, które dzięki ciągłemu poszukiwaniu i rewizji dotychczasowych osiągnięć, jest wstanie dotrzeć najbliżej prawdy, o wszechświecie.

niedziela, 16 stycznia 2011

Archeologia sakralna.

Wyobraźcie sobie wykopaliska na terenie dzisiejszej Polski za 1000 lat. Gdzie nie wbijesz łopaty tam pomnik lub popiersie  JPII . Nie ma już w Polsce miasta w które nie jest w posiadaniu choćby jednego pomnika JPII. Mało tego zazwyczaj jego kult wtłaczany jest krajobraz społeczno-urbanistyczny, w pełnym pakiecie w skład którego wchodzą zazwyczaj: 
  • wspomniany pomnik z JEGO podobizną, 
  • dwie, trzy organizacje JEGO imienia, 
  • szkoła JEGO imienia, 
  • kilka tablic pamiątkowych z JEGO imieniem, 
  • ulica, plac, 
  • honorowe obywatelstwo, nawet w miastach do których nigdy nie zawitał, 
  • no i obowiązkowo krzyż JEGO imienia, jeśli nie w centrum, to przynajmniej tak wieki by nie było sposobu go przeoczyć, 
  • osobne półki w każdej księgarni i bibliotece poświęcone biografiom i wspomnieniom JEGO postaci, 
  • jakieś doroczne świeckie święto ku JEGO chwale, 
  • że nie wspomnę o wciąż trwającej w kościołach histerii po JEGO odejściu, aczkolwiek w tym wypadku to wewnętrzna sprawa tej instytucji.

czwartek, 13 stycznia 2011

Biurokratyczne perpetum mobile.

Przyglądając się od wewnątrz urzędniczemu aparatowi, dochodzę niechybnie do wniosku, że nawet gdyby urzędom dziwnym trafem odebrać wszystkich petentów, urzędnicy są wstanie własnym sumptem wygenerować taką ilość problemów że zarobiliby się na śmierć, a na pewno nie zauważyli by tej straty. Tworzenie dokumentacji, raportów i notatek służbowych, których w przerażającej większości nikt nigdy nie przeczyta to ponad połowa czasu pracy przeciętnego urzędnika. Kolejne cenne chwile za publiczne pieniądze uciekają gdy urzędnicy układają swoje “papiery” w teczkach, folderach i systemie elektronicznego obiegu dokumentów. Ogromną część z tej papierologii stanowią tak zwane “dupokryjki”, czyli papiery kierowane do innych urzędników, celem odsunięcia odpowiedzialności za ewentualne konsekwencje swoich działań wewnątrz biurokratycznej maszyny. Wszechobecna spychologia i niemożność podjęcia nawet najprostszej decyzji nie mieszczącej się w kanonie “standardów danego urzędu”, sprawia że instytucje posiadają tak ogromną bezwładność. Pchnięcie sprawy w jakimś kierunku powoduje, że po pewnym czasie traci się jakąkolwiek możliwość wpływania na jej przebieg. Im więcej wydziałów bierze w tym udział tym bardziej inercja wzrasta. Próba zmiany, jakiej decyzji lub skierowanie sprawy na inny tor jest praktycznie niemożliwa. Na domiar złego wszelkie decyzje, należy rozważyć pod kątem “klimatu politycznego”, wizerunku medialnego “władcy”, czy humorów urzędników wyższego szczebla. Tkwienie w takim środowisku, powoduje, że gro ludzi pracujących na stanowiskach urzędniczych, ogarniętych jest manią prześladowczą, a na pewno wszyscy wplątani są w różnego rodzaju “intrygi pałacowe”, rozgrywające się w zaciszu biur.