niedziela, 28 listopada 2010

Omnia pecunia non

Pieniądz we współczesnym społeczeństwie jest substytutem podstawowych relacji społecznych. Budowanie wzajemnych zależności opartych na emocjach i empatii, jest o o wiele bardziej skomplikowane dla współczesnego człowieka, niż bazowanie na klarownej i prostej z punktu widzenia konsumenta ekonomii pieniądza. Mimo, że pieniądz na pierwszy rzut oka stanowi solidny fundament społeczny, tak naprawdę spłyca relacje sprowadzając je do prostych transakcji, przez co ludzie coraz  gorzej radzą sobie z wzajemną więzi. Obecnie łatwiej jest o różnego rodzaju konflikty bo ludzie nie potrafią ich rozwiązywać, wynika to z braku elementarnych umiejętności zachowań interpersonalnych, przez całe życie po prostu kupują, a gdy przychodzi im zmierzyć się z problemem którego nie mogą  przeliczyć na pieniądze, wtedy reagują agresywnie. Zanikła zwyczajnie naturalna zdolność wyczuwania cudzych emocji, kierowania nimi, jednym słowem radzenia sobie z problemami  w społeczeństwie ludzi, a nie konsumentów. Jest to wynik komercjalizacji wszystkich dziedzin życia, od codziennych obowiązków takich jak sprzątanie i opieka nad dziećmi, po sacrum jakim jest seks, czy religia.

czwartek, 18 listopada 2010

Wysoka kultura z niskich pobudek.

Teatr, bo o tym będzie mowa, daje nam, a przynajmniej mi, to samo co powszechnie oferuje kultura w wydaniu masowym. Bo niby co różni sztukę wysokich lotów od serialu (mydlanej opery)?  Przecież w gruncie rzeczy tu i tu  chodzi o to samo, spełniamy swoje pragnienie zgłębienia cudzego życia. Stajemy się podglądaczami, pragniemy dotknąć świata cudzymi oczami i łapczywie spijamy esencję emocji, które na szczęście nie są naszym udziałem. Kierujemy się de facto niskimi pobudkami, wynikającymi z naszej wrodzonej wścibskości. Z niemałą  satysfakcją przyodziewamy się w cudze umysły. Jedni robią to bezwiednie w co dziennym marazmie dnia powszedniego, wiedzeni rytmem ramówki stacji TV i inni robią to z premedytacją, celebrując ucztę doznań w mrokach widowni teatru.
Tym co faktycznie wyróżnia teatr od popkultury, to poziom ekspresji w wyrażaniu  emocji,  czasem wręcz nieokiełznanej i zazwyczaj w bardziej zaewoluowanej intelektualnie formie. Dopełnieniem tego fetyszyzmu, włażenia w cudze głowy, jest relacja jaką potrafią stworzyć aktorzy teatralni z widzami. Relacja jakiej nie stworzy: ni "płaski" gwiazdor z telewizora, ni trójwymiarowy awatar z kina. Ci odtwórcy zazwyczaj potrzebują kilku dubli dla każdej sceny, teatr jest żywy bez poprawek, przez co stwarza wrażenie autentyczności. Mimo, że często przejaskrawiony w kreowaniu postaci, ma się wrażenie, że aktor na deskach jest w swojej grze "z krwi i kości". Prze co staje się bardziej  empatyczny i pociągający intelektualnie. Taki stan ułatwia zbliżenie umysłów i  nieodparcie zachęca, by głęboko spojrzeć w świat  autora sztuki przez pryzmat adaptacji reżyserskiej, oczami interpretacji aktorskiej przyozdobionej w jego  i własne emocje wynikające z  wzajemnej, acz subtelnej, interakcji.